Zawsze gdy słyszę wyrażenie: ,,świat mody” moja wyobraźnia bombarduje mnie tysiącem obrazów. Kolorowym, barwnym światem przepełnionym niezwykłością, tajemnicą,
bajkowością ale gdzieś z drugiej strony
głowy budzi się rozsądek i przypominam sobie o niebezpieczeństwie, zagrożeniach
, zazdrości i rywalizacji. Niewątpliwe są to dwa, zupełnie inne ale bardzo
wyraziste obrazy. Nie ma mowy o nudzie w świecie mody, o bezbarwności. Tak mi
się przynajmniej wydawało. Niestety po przeczytaniu książki ,,Yves Saint Laurent.
Niegrzeczny chłopiec” chyba zemnie zdanie.
Zanudziła mnie ta książka a Yves Saint Laurent
nie jest moim top bohaterem.
Rozpoczynając czytanie wyobrażałam sobie YSL jako postać
wyrazistą, z krwi i kości, charyzmatyczna, silną i przebojową jak Coco Chanel z
mnóstwem zapierających dech w piersi historii. To jest Paryż, a YSL obracał się
w samej śmietance towarzyskiej, aż dziw bierze że autorce nie udało się
wygrzebać trochę pikanterii. Choć może tą pikanterią miał być homoseksualizm
projektanta.
Choć w dzisiejszych czasach, gdzie już wszyscy są obyci z tematem, każdy ma
wyrobione zdanie, takie rzeczy nie szokują a na pewno nie są dobrą podwaliną
pod książkę . Autorka zbudowała cały szkielet książki na podwalinach
homoseksualizmu, który jest epicentrum książki, tym z czym się ją kojarzy po odłożeniu
na półkę. Ok. były opisy pięknym kreacji, kunsztu talentu, niezwykłości YSL ale
te pobudzenie wyobraźni konfrontowało się z garstką zdjęć. Kolejną rzeczą która mi się
nie spodobała to brak spójności, słabo połączone wątki, krótkie rozdziały które
w tym przypadku bardzo źle się czyta.
Niestety rozczarował mnie ta książka.