I przyszedł czas na recenzje ,,Wszystko co lśni"
Kraj: Nowa Zelandia, miasto: Hoktika ,wiek:
XIX, rok :1866, główny bohater: Walter
Moody. Gorączka złota, opium , chęć wzbogacenia się, tajemnice, intrygi,
kłamstwa, zaginięcia, prostytucja, samobójstwa, astrologia.
Te słowa kluczę
mogą śmiało służyć jako charakterystyka książki Eleanor Catton
,, Wszystko co lśni” laureatki nagrody
Bookera . Książka jest ogromna zarówno pod względem objętości jak i ilości
informacji. Pod tym względem Catton
zasługuję na ogromne chapeau bas za ogrom pracy jaki musiała włożyć by napisać tę
książkę. ,,Wszystko co lśni” jest bardzo dobrze osadzone w klimacie
Wiktoriańskim. Codzienność XIX wieku jest tak szczegółowo i drobiazgowo
opisana, że czytelnik ma wrażenie jakby był jednym z mieszkańców Hokitika i
znajdował się w samym jądrze wydarzeń. Sylwetki bohaterów również są niezwykle szczegółowo
przedstawione. Na początku książki( przez pierwsze parę set stron) dość ciężko
odnaleźć się w tym natłoku informacji, jednak później gdy czytelnik nasiąknie
klimatem miasta wszystko się klaruje. Fabuła jest pełna tajemnic , których
rozwikłanie jest stopniowo dawkowane a
niedomówienia i domysły dobrze
budują cały klimat.
Jest to jedna z najbardziej wartościowych powieści
jakie ostatnio czytałam, na pewno jeżeli chodzi o oddanie realiów XIX wieku.
Nie byłabym sobą jeżeli nie było by jakiegoś ale… Tak jak wspomniałam długi i
drobiazgowy początek książki, może mocno zniechęcać albo nużyć. Brak w nim
jakiegoś punktu przełomowego. Mamy próby samobójcze, opium, zaginięcie ale jest
to raczej poranna bryza a nie sztorm emocji. Wydaję mi się również, że
wszystkie zachwyty nad tą książką są trochę przereklamowane. ,,Wszystko co lśni”
jest wartościową i ciekawą pozycją ale mnie tak całkowicie nie porwała. W każdym razie polecam, na pewno warto znać i
mieć ją w swojej biblioteczce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz