wtorek, 2 grudnia 2014

I przyszedł czas na recenzje ,,Wszystko co lśni"

Kraj: Nowa Zelandia, miasto: Hoktika ,wiek: XIX,  rok :1866, główny bohater: Walter Moody. Gorączka złota, opium , chęć wzbogacenia się, tajemnice, intrygi, kłamstwa, zaginięcia, prostytucja, samobójstwa, astrologia. 

Te słowa kluczę mogą śmiało służyć jako charakterystyka książki Eleanor Catton ,, Wszystko co lśni”  laureatki nagrody Bookera . Książka jest ogromna zarówno pod względem objętości jak i ilości informacji.  Pod tym względem Catton zasługuję na ogromne chapeau bas za ogrom pracy jaki musiała włożyć by napisać tę książkę. ,,Wszystko co lśni” jest bardzo dobrze osadzone w klimacie Wiktoriańskim. Codzienność XIX wieku jest tak szczegółowo i drobiazgowo opisana, że czytelnik ma wrażenie jakby był jednym z mieszkańców Hokitika i znajdował się w samym jądrze wydarzeń. Sylwetki bohaterów również są niezwykle szczegółowo przedstawione. Na początku książki( przez pierwsze parę set stron) dość ciężko odnaleźć się w tym natłoku informacji, jednak później gdy czytelnik nasiąknie klimatem miasta wszystko się klaruje. Fabuła jest pełna tajemnic , których rozwikłanie jest stopniowo dawkowane a  niedomówienia i  domysły dobrze budują cały klimat.

Jest to jedna z najbardziej wartościowych powieści jakie ostatnio czytałam, na pewno jeżeli chodzi o oddanie realiów XIX wieku. Nie byłabym sobą jeżeli nie było by jakiegoś ale… Tak jak wspomniałam długi i drobiazgowy początek książki, może mocno zniechęcać albo nużyć. Brak w nim jakiegoś punktu przełomowego. Mamy próby samobójcze, opium, zaginięcie ale jest to raczej poranna bryza a nie sztorm emocji. Wydaję mi się również, że wszystkie zachwyty nad tą książką są trochę przereklamowane. ,,Wszystko co lśni” jest wartościową i ciekawą pozycją ale mnie tak całkowicie nie porwała.  W każdym razie polecam, na pewno warto znać i mieć ją w swojej biblioteczce.   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz